Atomowy atak z Bydgoszczy

Z Bydgoszczy startują bombowce, a kilka godzin później nad spustoszałą Kopenhagą unosi się atomowy grzyb. Brzmi abstrakcyjnie, prawda? Jednak jak się okazuje, w latach 60. i 70. XX wieku niewiele brakowało, aby ziścił się ten ponury scenariusz, a sama Bydgoszcz miała być jednym z antagonistów tego jądrowego spektaklu.

Wynalazek Roberta Oppenheimera to przekleństwo człowieka współczesnego. Aktualnie wykorzystywany przez Kim Dzong Una w celu straszenia USA, ma jednak o wiele dłuższą i bardziej złożoną historię w dziejach świata. Zabierając ze sobą setki tysięcy, a może i nawet miliony istnień (pamiętajmy, że najwięcej osób zginęło podczas niezliczonej ilości prób jądrowych wykonywanych przez mocarstwa) bomba atomowa rodzi skojarzenia ze strachem, chaosem, bezradnością, śmiercią. Tym bardziej dziwi fakt, że obecnie spokojne miasto, jakim jest Bydgoszcz, mogło odegrać kluczową rolę w atomowej ekspansji sił Układu Warszawskiego na państwa sojuszu NATO.

 

Jak i dlaczego?

Na początku lat 60. zeszłego stulecia potencjał nuklearny ZSRR był na tyle duży, że zaczęto planować atomową inwazje na Zachód. Generał Wiktor Kulikov był zwolennikiem prowadzenia wojny totalnej zbliżonej do blitzkriegu, a  militarna tradycja Rosjan głosiła o wykorzystaniu wszelkich możliwych środków do pokonania oponenta. Stąd planowano łącznie aż 189 (177 rakietowych i 12 bombowych) uderzeń nuklearnych w taktyczne punkty, takie jak węzły komunikacyjne, bazy wojskowe czy stanowiska rakiet NATO. Według operacji pod kryptonimem OP-61 w pierwszych dniach ewentualnego konfliktu polska I i II armia miały szturmować cele w zachodniej Meklemburgii i na Półwyspie Jutlandzkim, następnie przez Dolną Saksonie do rubieży Renu i Mozy, kończąc dzieło zniszczenia w Amsterdamie i Hadze.

 

Rola BydgoszczySU7

Stolica Kujaw i Pomorza była  jedną  z najważniejszych strategicznych lokacji. Stacjonował tu punkt myśliwsko-bombowy, z najnowszymi w tamtym okresie  samolotami Su7, w którym szkolono pilotów  by w umiejętny sposób zrzucali ładunek atomowy (mieli go spuszczać na spadochronie wykonując tzw.”półbeczkę”, by mogli bezpiecznie ewakuować się z pola rażenia). Jednak sam pilot musiał być kawalerem i członkiem PZPR. Z kolei na pobliskich poligonach, m. in. w Sypniewie i Dębicy,  mozolnie testowano użycie rakiet dalekiego zasięgu, potocznie nazywanych “skudami”. Co ciekawe, sowieci zdecydowali się magazynować broń jądrową na terenie ówczesnego PRL-u np. W Trzemesznie Lubuskim i Podborsku, gdyż uznali, że transport z głębi Wschodu lub obwodu kaliningradzkiego będzie zbyt czasochłonny.

 

Co na to NATO?

Intryga sowietów polegała na prowadzeniu rozmów rozbrojeniowych z USA, przy jednoczesnym zwiększeniu intensywności treningów i działań taktycznych związanych z inwazją. Jednak w znalezionej po latach dokumentacji komuniści  antycypowali jądrowy kontratak Zachodu, szacując ok. 77 uderzeń nuklearnych na terenach Polski, co uczyniłoby z naszego kraju istne  postapokalityczne pustkowia. Nie byli również skorzy do poinformowania społeczeństwa polskiego o swoich planach, karmiąc ich jedynie sowiecką propagandą “przyjaźni”. Nie wybudowano także żadnych schronów dla ludności cywilnej.    

Na osiedlach położonych w pobliżu bydgoskiego lotniska – Wyżynach i Górzyskowie – wciąż można spotkać starszych panów idących na spacer z pieskiem lub po bułki do sklepu, którzy niczym się nie wyróżniają, ale w przeszłości to właśnie oni byli przeszkoleni do tego, by zamienić zachodnią Europę w atomową pustynię.

 

 

Więcej informacji związanych z tym tematem można znaleźć w filmie dokumentalnym zamieszczonym poniżej:

1 Comment

  • Szumiłło29

    Niektóre źródła podają, że odwetowy atak nuklearny na Polskę nie ograniczyłby się do 77 wspomnianych w artykule ładunków, lecz przekroczyłby liczbę 200. Cel ataków to głównie linia Wisły i północno-zachodnia Polska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *